Fantuś...

_Chomusia_

Dzisiaj nadszedł ten dzień. Po 6 miesiącach walki z chorobami, zastrzykach, maściach i ciągłym smarowaniu... Odeszła, zasnęła w domku.
Mała zaczęła chorować już w czerwcu. Opisywałam większość przebiegu na forum. Najpierw było to zapalenie ucha, zastrzyki i maść. Później nawrót choroby, następnie jakiś dziwny guzek (?) nad okiem i znowu terapia kroplami. Guzek o dziwo zniknął... Później dziwny "bobek w uchu Fanty, próby wyjęcia, jednak nic się nie udało. Jeszcze mała zaczęła drapać i miała rankę, którą trzeba było smarować. Doszło wyłysienie na karku, które przez miesiąc nie goiło się, w tym czasie brzusio trochę też wyłysiał. Jednak wtedy nastąpiła poprawa - futerko zaczęło odrastać i przez kilka tygodni mała miała się dobrze. Jednak szczęście nie mogło trwać zbyt długo... Małej wypadło (lub sama sobie wydrapała) futerko na brzuchu, do tego pojawiła się wydrapana ranka na grzbiecie. Okazało się, że to grzybicze zapalenie skóry i do tego prawdopodobnie szkodziły jej trociny, przez co się drapała. Smarowałam jej brzusio, jednak nie zadziałało. W tym czasie pojawił się guz przy tym uchu, które chorowało, w którym był ten "bobek" Wtedy już z dnia na dzień było coraz gorzej. Guz rósł, leki nie działały, do tego przypałętał się do niej katar i oczka były takie dziwne, mokre. Ten ostatni tydzień był chyba najgorszy. Mała spała w misce, miała problemy z chodzeniem, ponieważ to zapalenie skóry sprawiało jej z pewnością ból. Głównie wstawała by się napić, a jadła jedynie proso mysi specjał z HP. Czasami miała lepsze dni, kiedy chodziła po klatce i nawet kręciła się w kołowrotku. Myślałam poważnie nad uśpieniem jej.
Kilka dni temu postanowiła się przenieść do domku. Wczoraj sama nie widziałam, żeby podchodziła do poidełka, dlatego mama dała jej pod pyszczek i wtedy się napiła. Dzisiaj rano jeszcze żyła. Jednak przez cały dzień już nie widziałam, by wychodziła. Chciałam jej dać się napić, jednak podnosząc domek znalazłam ją, leżącą na boku, zimną, z otwartymi oczkami.

Jestem z niej dumna, że wytrzymała tyle miesięcy chorób i leczenia. Jednak kiedyś trzeba było się poddać i właśnie dzisiaj to się stało.

Miała 2 lata, 4 miesiące i 6 dni.

Nataszkaa6

Bardzo mi przykro z tego powodu Neutral

. Z tego co piszesz była twardym chomiczkiem.
Trzymaj się!

Venus

Eh.. Bardzo podobną historię miałam z moim poprzednim chomiczkiem.. Zwlekałam z uśpieniem, ale w końcu to zrobiłam.. Nie chciałam, żeby cierpiał.. Też miał problemy ze skórą, wyłysiał na brzuszku a potem pod brodą wyrosła mu wielka gula. W tym guzie zrobiła się dziura i wet powiedział, że to jest już koniec..
Tak więc wiem mniej więcej jak to jest. Wielkie pozdrowienia dla ciebie. i dla chomiczka [*]

racuch99

Współczuje Ci i bardzo mi przykro. Wzruszyłem się tą wiadomością co Ty napisałaś.
:(:(

Kama122 · Gość

To straszne... Była bardzo silna, zresztą Ty też.

Dla Fantusi [*]

Ina

Bardzo mi przykro :cry: . Mam podobną sytuacje, bo mój Rubin choruje od jakiegoś czasu. Idziemy do weta, poprawia się i już mam nadzieję, że chomiczek wyzdrowieje, kiedy zauważam kolejne wyłysienie na brzuszku i pogorszenie stanu oczka. W sobotę znowu musze iść do weterynarza... a już miało być dobrze :cry: ...
I jeszcze raz mi przykro [*](*)

beajust

Przykro mi.
[*]

Sprawisz sobie jeszcze chomika?

_Chomusia_

Chciałabym Wink

Wojtek

[*] [*] [*] [*] [*] - Dla chomika Fantusia.

blyskkottanna